Jak zachęcić dziecko do nauki szkolnej?

Czy wieczorne awantury o odrabianie lekcji stały się w Waszym domu normą? Czy czujesz bezradność, gdy Twoje dziecko na wzmiankę o książkach reaguje złością, apatią lub ucieka w świat smartfona? Spokojnie, nie jesteś sam. Jako psycholog i pedagog, pracujący z młodzieżą od lat, widziałem setki takich sytuacji. Problem braku chęci do nauki jest jednym z najczęstszych wyzwań, z jakimi zgłaszają się do mnie rodzice. Wielu z nich zastanawia się, jak zmotywować dziecko do nauki, gdy wszystkie znane metody – prośby, groźby, a nawet nagrody – zawodzą. W tym artykule nie znajdziesz magicznych sztuczek, ale rzetelny, oparty na psychologii przewodnik. Pokażę Ci, jak zrozumieć prawdziwe przyczyny oporu Twojego dziecka i dam Ci konkretne, sprawdzone strategie, które pomogą Wam wspólnie odbudować motywację i zamienić naukę z przykrego obowiązku w fascynującą przygodę.

Zanim zaczniesz działać: Zrozum, dlaczego dziecko nie chce się uczyć

Pierwszym i najważniejszym krokiem jest zmiana perspektywy. Zamiast pytać: „Co zrobić, żeby ono wreszcie zaczęło się uczyć?”, zapytajmy: „Co takiego się dzieje, że mojemu dziecku tak trudno jest się uczyć?”. Opór rzadko kiedy jest wynikiem lenistwa. To najczęściej sygnał, że gdzieś pod powierzchnią kryją się głębsze problemy z nauką u dzieci, które musimy najpierw odkryć i zrozumieć.

Brak motywacji wewnętrznej – gdy nauka nie ma sensu

Wyobraź sobie, że każą Ci przez osiem godzin dziennie przepisywać książkę telefoniczną. Byłbyś zmotywowany? Raczej nie. Podobnie czuje się dziecko, które nie widzi w nauce żadnego sensu poza „bo tak trzeba”. Psychologia rozróżnia dwa rodzaje motywacji:

  • Motywacja zewnętrzna: Uczymy się dla ocen, nagród, pochwał lub by uniknąć kary. Jest krótkotrwała i mało efektywna.
  • Motywacja wewnętrzna: Uczymy się, bo coś nas autentycznie ciekawi, sprawia nam przyjemność, chcemy zrozumieć świat. To ona jest siłą napędową prawdziwego rozwoju.

Kiedy w mózgu aktywuje się motywacja wewnętrzna, uwalniana jest dopamina, neuroprzekaźnik odpowiedzialny za odczuwanie przyjemności i zaangażowania. Naszym celem jest więc pomoc dziecku w odnalezieniu tej wewnętrznej iskry.

Lęk przed porażką i paraliżująca presja ocen

Wielu uczniów, z którymi pracuję, nie boi się samej nauki, ale porażki. Szkoła często stawia na pierwszym miejscu oceny, tworząc atmosferę ciągłej rywalizacji. Dziecko, które kilka razy doświadczyło niepowodzenia, może wykształcić w sobie tzw. wyuczoną bezradność. Jego wewnętrzny głos mówi: „Po co mam próbować, skoro i tak mi się nie uda?”. To prosta droga do unikania wyzwań. Dodatkowo, ciągły stres związany z ocenami podnosi poziom kortyzolu (hormonu stresu), który w nadmiarze blokuje funkcje poznawcze, takie jak pamięć i koncentracja.

Problemy z koncentracją i organizacją w cyfrowym świecie

Współczesne dzieci dorastają w świecie ciągłych powiadomień, krótkich filmików i natychmiastowej gratyfikacji. To sprawia, że ich mózgi przyzwyczajają się do nieustannego przebodźcowania. Skupienie uwagi na jednej, często mniej „efektownej” czynności, jaką jest czytanie lektury czy rozwiązywanie zadań z matematyki, staje się ogromnym wyzwaniem. Trudności te mogą wynikać również z niedojrzałości funkcji wykonawczych mózgu, odpowiedzialnych za planowanie, organizację i samokontrolę.

Niedopasowanie metod nauczania do stylu uczenia się dziecka

Każdy z nas jest inny i inaczej przyswaja wiedzę. Szkoła, ze względu na swoją strukturę, często oferuje jeden, uniwersalny model nauczania. Jeśli Twoje dziecko jest np. kinestetykiem (uczy się przez ruch i działanie), wielogodzinne siedzenie w ławce będzie dla niego torturą. Jeśli jest wzrokowcem, sam wykład nauczyciela może być niewystarczający bez map myśli czy diagramów. Rozpoznanie dominującego stylu uczenia się to ważny krok w kierunku skuteczniejszej nauki.

Fundamenty motywacji: Jak zbudować solidną bazę do nauki?

Zanim przejdziemy do konkretnych technik, musimy zadbać o fundament. Bez niego nawet najlepsze metody zachęcania do nauki będą jak budowanie zamku na piasku. Tym fundamentem jest relacja, poczucie bezpieczeństwa i zdrowe nawyki.

Relacja ponad wszystko – klucz do otwartej komunikacji

Twoje dziecko musi czuć, że jesteś po jego stronie. Że nie jesteś tylko egzekutorem szkolnych obowiązków, ale przede wszystkim wspierającym rodzicem. Zamiast zaczynać rozmowę od „Odrobiłeś lekcje?”, spróbuj zapytać: „Jak minął Ci dzień w szkole? Co było dziś najciekawsze, a co najtrudniejsze?”. Stwórz przestrzeń, w której dziecko może bez lęku opowiedzieć o swoich problemach, frustracjach i o tym, że czegoś nie rozumie. Empatia i akceptacja to waluta, która buduje zaufanie.

Stwórzcie przyjazne miejsce do nauki

Otoczenie ma ogromny wpływ na naszą zdolność do skupienia. Zadbaj o to, by miejsce pracy Twojego dziecka było:

  • Uporządkowane: Bałagan na biurku rozprasza. Pomóż dziecku zorganizować przestrzeń tak, by wszystko miało swoje miejsce.
  • Ciche i spokojne: Wyłączcie telewizor, odłóżcie telefony (najlepiej do innego pokoju). Ustalcie, że czas na naukę jest czasem bez cyfrowych rozpraszaczy.
  • Dobrze oświetlone i przewietrzone: Świeże powietrze i dobre światło dotleniają mózg i zmniejszają uczucie znużenia.

Zdrowe nawyki to podstawa: sen, dieta i ruch

Jako ekspert zawsze podkreślam, że nie da się skutecznie uczyć, gdy ciało i mózg niedomagają. To nie są frazesy, to czysta neurobiologia.

  • Sen: To podczas snu, a zwłaszcza w fazie głębokiej, mózg porządkuje i utrwala informacje z całego dnia (proces tzw. konsolidacji pamięci). Regularny sen reguluje też poziom kortyzolu. Nastolatek potrzebuje 8-10 godzin snu. Kluczowe jest unikanie niebieskiego światła z ekranów na godzinę przed snem, ponieważ hamuje ono produkcję melatoniny.
  • Dieta: Mózg jest paliwożerny. Potrzebuje zdrowych tłuszczów (orzechy, awokado, ryby), węglowodanów złożonych (pełnoziarniste pieczywo, kasze) i witamin. Cukry proste powodują szybki strzał energii, ale zaraz po nim następuje gwałtowny spadek, co utrudnia koncentrację. Nie zapominajcie o nawodnieniu!
  • Ruch: Aktywność fizyczna dotlenia mózg, redukuje stres i stymuluje produkcję neuroprzekaźników poprawiających nastrój i funkcje poznawcze. Nawet krótki, 15-minutowy spacer przed nauką potrafi zdziałać cuda.

Skuteczne metody zachęcania do nauki, które naprawdę działają

Gdy mamy już solidne fundamenty, możemy wprowadzić strategie, które pomogą rozpalić wewnętrzną motywację. Oto kilka moich ulubionych, sprawdzonych w pracy z setkami uczniów. To konkretne odpowiedzi na pytanie „jak pomóc dziecku w nauce?„.

Odkryjcie razem pasję – czyli nauka przez pryzmat zainteresowań

To jedna z najpotężniejszych strategii. Prawie każdy, nawet najbardziej „nudny” przedmiot szkolny da się połączyć z pasją dziecka. To jest właśnie rozwijanie pasji u dziecka w praktyce.

  • Twoje dziecko kocha gry komputerowe? Pokaż mu, że za ich stworzeniem stoi matematyka (geometria, algorytmy), fizyka (silniki graficzne) i angielski (komunikacja międzynarodowa). Może zechce nauczyć się podstaw programowania?
  • Interesuje się modą lub makijażem? To świetny pretekst do nauki chemii (skład kosmetyków), biologii (wpływ na skórę) czy historii (historia ubioru).
  • Jest fanem piłki nożnej? Analizujcie razem statystyki (matematyka), czytajcie biografie sportowców (rozwijanie czytelnictwa) i poznawajcie geografię krajów, z których pochodzą ulubieni zawodnicy.

Kluczem jest pokazanie, że wiedza szkolna nie jest abstrakcyjnym tworem, ale narzędziem do lepszego rozumienia i rozwijania swoich pasji.

Nauka przez zabawę: grywalizacja w służbie edukacji

Mózg kocha zabawę i wyzwania. Wykorzystajmy to! Grywalizacja, czyli wprowadzenie mechanizmów znanych z gier do procesu nauki, może całkowicie odmienić jej oblicze. To idealna nauka przez zabawę nawet dla starszych dzieci.

  • System punktów i poziomów: Za każde wykonane zadanie, przeczytany rozdział czy określoną ilość czasu spędzonego na nauce, dziecko może zdobywać punkty. Po uzbieraniu pewnej liczby punktów „awansuje na kolejny poziom” i zdobywa nagrodę (np. dodatkowy czas na komputerze, wspólne wyjście do kina).
  • Misje i wyzwania: Zamiast „naucz się na sprawdzian z historii”, stwórzcie misję: „Agent Czasu: Twoim zadaniem jest odkrycie trzech przyczyn upadku Rzymu i przedstawienie dowodów w formie notatki wywiadowczej”.
  • Aplikacje edukacyjne: Istnieje mnóstwo świetnych aplikacji (np. Duolingo, Khan Academy, Photomath), które w interaktywny sposób pomagają zrozumieć trudne zagadnienia.

Metoda małych kroków i świętowanie sukcesów

Duże zadania przytłaczają. „Nauczyć się do egzaminu ósmoklasisty” brzmi przerażająco. Ale „rozwiązać dziś 5 zadań z matematyki” lub „przeczytać 10 stron lektury” jest już w zasięgu ręki. Pomóż dziecku podzielić materiał na malutkie, łatwe do zrealizowania porcje. Każdy odhaczony punkt na liście to mały zastrzyk dopaminy i dowód „daję radę!”. Świętujcie te małe sukcesy! Nie chodzi o wielkie nagrody, ale o docenienie wysiłku – przybicie piątki, słowa „świetna robota!”, wspólne przygotowanie ulubionego deseru.

Daj dziecku wybór i autonomię

Nikt nie lubi być pod pełną kontrolą. Poczucie autonomii jest jedną z podstawowych potrzeb psychologicznych człowieka. Oddanie dziecku części kontroli nad procesem nauki może zdziałać cuda. Oczywiście w ustalonych przez Was ramach.

  • „Wolisz najpierw odrobić matematykę czy polski?”
  • „Chcesz się uczyć przy biurku czy na pufie w salonie?”
  • „W jaki sposób chcesz zrobić notatki z tej lekcji? Wolisz mapę myśli, kolorowe fiszki czy streszczenie w zeszycie?”

Dając wybór, wysyłasz sygnał: „Ufam Ci i liczę się z Twoim zdaniem”.

Budowanie nawyków uczenia się – siła regularności

Motywacja jest zawodna – jednego dnia jest, drugiego nie ma. Nawyki są niezawodne. Pomóż dziecku wdrożyć stały rytm nauki. To jest fundament pod budowanie nawyków uczenia się. Wyznaczcie stałą porę na odrabianie lekcji, np. codziennie po obiedzie i krótkim odpoczynku. Początkowo będzie to wymagało dyscypliny, ale po kilku tygodniach mózg zacznie automatycznie „przełączać się” w tryb nauki o tej porze. To działa na zasadzie pętli nawyku: wskazówka (np. godzina 16:00), zwyczaj (siadanie do lekcji), nagroda (poczucie satysfakcji, wolny wieczór).

Co robić, gdy pojawia się opór? Praktyczne scenariusze

Teoria to jedno, a życie to drugie. Nawet przy najlepszych chęciach, pojawią się trudne momenty. Oto jak możesz na nie reagować, bazując na moim doświadczeniu w pracy z młodzieżą.

Scenariusz 1: „To jest nudne i bez sensu!”

Twoja reakcja: Zamiast „Przestań narzekać, siadaj i rób!”, spróbuj walidacji emocji i poszukiwania połączeń. „Rozumiem, że ten temat może wydawać się nudny. Też nie lubiłem uczyć się o… Ale pomyślmy, czy jest tu coś, co może nam się do czegoś przydać? Może ta wiedza wyjaśnia, dlaczego…”. Poszukajcie razem zastosowania tej wiedzy w praktyce lub w obszarze zainteresowań dziecka.

Scenariusz 2: „Nie dam rady, jestem za głupi/głupia.”

Twoja reakcja: To wołanie o pomoc i sygnał niskiej samooceny. Zaprzeczanie („Nie jesteś głupi!”) niewiele da. Zamiast tego, odwołaj się do koncepcji growth mindset (mentalności rozwoju). „Rozumiem, że czujesz, że to trudne. Pamiętasz, jak kiedyś myślałeś, że nigdy nie nauczysz się jeździć na rowerze? A teraz śmigasz bez problemu. Mózg jest jak mięsień. Im więcej ćwiczymy, tym staje się silniejszy. Chodź, rozłożymy to zadanie na mniejsze kawałki i zrobimy pierwszy krok razem.”

Scenariusz 3: Awantura o odrabianie lekcji

Twoja reakcja: Gdy emocje biorą górę, nikt nie jest w stanie racjonalnie myśleć. Najważniejsze to deeskalacja. „Widzę, że jesteś bardzo zdenerwowany/zdenerwowana. Ja też zaczynam się denerwować. Zróbmy 10 minut przerwy. Ty idź do swojego pokoju, ja zaparzę sobie herbatę. Wróćmy do rozmowy, jak oboje ochłoniemy.” Dopiero gdy emocje opadną, możecie na spokojnie wrócić do problemu i poszukać rozwiązania.

Kiedy warto szukać pomocy specjalisty?

Czasami problem leży głębiej i domowe sposoby to za mało. To nie jest powód do wstydu, a dowód Twojej odpowiedzialności i troski. Pamiętaj, że przedstawione tu metody są formą wsparcia i psychoedukacji, ale nie zastąpią profesjonalnej diagnozy i pomocy.

Zastanów się nad konsultacją ze specjalistą (psychologiem szkolnym, pedagogiem lub w poradni psychologiczno-pedagogicznej), jeśli:

  • Problemy z nauką utrzymują się od dłuższego czasu i nasilają się.
  • Obserwujesz u dziecka dużą zmianę w zachowaniu, apatię, lęki, objawy depresyjne.
  • Podejrzewasz specyficzne trudności w uczeniu się (np. dysleksję, dyskalkulię) lub zaburzenia koncentracji uwagi (ADD/ADHD).
  • Problem znacząco wpływa na Wasze relacje rodzinne i nie potraficie sobie z nim poradzić.

Jeśli czujesz, że problem Cię przerasta, nie wahaj się sięgnąć po wsparcie. To akt siły, a nie słabości.

Podróż, a nie wyścig – Twoja rola jako przewodnika

Podsumowując, kluczem do tego, jak zmotywować dziecko do nauki, nie jest presja, lecz zrozumienie. To zmiana roli z kontrolera na wspierającego przewodnika. Pamiętaj o najważniejszych krokach: najpierw zrozum przyczynę, potem zbuduj solidny fundament oparty na relacji i zdrowych nawykach, a na końcu stosuj mądre strategie, które rozpalają wewnętrzną ciekawość. Bądź cierpliwy – to maraton, a nie sprint. Każdy mały sukces, każda szczera rozmowa i każdy przejaw Twojego wsparcia budują w dziecku kapitał na całe życie: wiarę w siebie i przekonanie, że nauka może być fascynującą podróżą.

A jakie są Wasze sprawdzone sposoby na wspieranie dzieci w nauce? Z jakimi wyzwaniami mierzycie się najczęściej? Podzielcie się swoimi doświadczeniami w komentarzach! Chętnie poznam Wasze historie.

Najczęściej zadawane pytania (FAQ)

Próbowałam już chyba wszystkiego, co zostało opisane w artykule, i nic nie działa. Czuję się bezradna. Co teraz?

To uczucie bezradności jest całkowicie zrozumiałe i wielu rodziców je odczuwa. Jeśli czujesz, że dotarłaś do ściany, proponuję zrobić krok w tył. Zamiast wdrażać kolejne techniki, skup się przez tydzień lub dwa wyłącznie na jednym celu: odbudowie pozytywnej relacji bez presji szkolnej.
Oznacza to:
Ogłoś tymczasowe „zawieszenie broni”. Powiedz dziecku: „Widzę, że obojgu nam jest ciężko z tematem nauki. Zróbmy przerwę od kłótni o to. Chcę po prostu spędzić z tobą miło czas”.
Skoncentruj się na wspólnym czasie, który nie jest związany z obowiązkami – spacer, gra planszowa, wspólne gotowanie, cokolwiek, co sprawia Wam obojgu przyjemność.
Słuchaj więcej, niż mówisz. Pytaj o pasje, znajomych, marzenia, bez wplatania w to tematów szkolnych.
Czasem największą barierą jest nagromadzony stres i wzajemne negatywne nastawienie. Zresetowanie relacji może otworzyć drzwi do tego, by proste strategie, które wcześniej nie działały, nagle znalazły podatny grunt. Jeśli nawet to nie pomaga, jest to bardzo wyraźny sygnał, że warto skonsultować się ze specjalistą.

Czy to znaczy, że nagrody i kary są całkowicie złe? Mój syn uczy się tylko dla dodatkowego czasu na komputerze.

Systemy motywacji zewnętrznej (nagrody i kary) nie są „złe” w swojej istocie – są po prostu narzędziem o ograniczonym i często krótkotrwałym działaniu. W wielu domach są one jedynym sposobem na wyegzekwowanie obowiązków.
Potraktuj nagrody, takie jak czas na komputerze, jako „pomost” lub „rusztowanie”. Mogą być pomocne na starcie, by przełamać impas i zbudować podstawowy nawyk. Kluczem jest jednak, aby równolegle pracować nad budową motywacji wewnętrznej i stopniowo zmniejszać znaczenie nagród zewnętrznych.
Praktyczna porada: Gdy dziecko uczy się dla nagrody, dodaj do tego element budujący motywację wewnętrzną. Zamiast tylko „OK, masz swoje 30 minut na grę”, powiedz: „Świetna robota z tą matematyką. Widziałem, ile wysiłku włożyłeś w to trudne zadanie. Musisz czuć satysfakcję, że sam do tego doszedłeś.” W ten sposób zaczynasz przenosić punkt ciężkości z nagrody na poczucie kompetencji i dumy z własnej pracy.

Jak długo trzeba czekać na efekty? Wprowadzam te metody od tygodnia i nie widzę żadnej poprawy.

Zmiana nawyków i postaw, które kształtowały się przez lata, to maraton, a nie sprint. Tydzień to zdecydowanie za krótko. Wyobraź sobie, że postanawiasz zacząć zdrowo się odżywiać – nie oczekujesz spektakularnych efektów po kilku dniach. Podobnie jest z motywacją do nauki.
Bądź cierpliwa/y i szukaj mikrosukcesów. Może Twoje dziecko wciąż nie jest entuzjastą nauki, ale awantura o lekcje trwała 5 minut krócej? Może samo spakowało plecak bez przypominania? Może z ciekawością zadało jedno pytanie dotyczące tematu? To są właśnie te małe pęknięcia w murze oporu, które świadczą o tym, że idziecie w dobrym kierunku. Konsekwencja jest tu kluczowa. Realistycznie, na zauważalną zmianę postawy trzeba czasem poczekać kilka tygodni, a nawet miesięcy.

Pracuję do późna i po prostu nie mam czasu ani siły na „naukę przez zabawę” i wspólne odkrywanie pasji. Co mogę zrobić w takiej sytuacji?

Pamiętaj – jakość jest ważniejsza niż ilość. Nie musisz organizować dwugodzinnych, kreatywnych sesji naukowych każdego dnia.
Skup się na „złotych 15 minutach”. To kwadrans w pełni poświęcony dziecku, bez telefonu w ręku i myślenia o pracy. Może to być rozmowa podczas kolacji, wspólne przejrzenie zeszytu (z ciekawością, nie z kontrolą!) czy szybka gra w skojarzenia.
Wykorzystuj też codzienne czynności do przemycania nauki:
W sklepie: „Potrzebujemy 2 jogurty po 2,50 zł i chleb za 5 zł. Ile muszę zapłacić?” (matematyka)
W samochodzie: „Ciekawe, dlaczego liście zmieniają kolor jesienią?” (biologia)
Podczas gotowania: „Dlaczego woda wrze, a olej nie?” (fizyka/chemia)
Chodzi o budowanie w dziecku przekonania, że nauka jest wszędzie i jest naturalną częścią życia, a nie tylko przykrym obowiązkiem odrabianym przy biurku.

Czy powinnam odrabiać lekcje za dziecko, jeśli płacze i mówi, że nie umie? Pęka mi serce, gdy tak na nie patrzę.

Absolutnie nie odrabiaj lekcji za dziecko. Choć robisz to z miłości i chęci oszczędzenia mu cierpienia, w dłuższej perspektywie wyrządzasz mu krzywdę. Wysłany w ten sposób komunikat brzmi: „Masz rację, nie dasz rady sam/a. Potrzebujesz mnie, żeby rozwiązać ten problem”. To podkopuje jego wiarę we własne siły.
Twoją rolą nie jest bycie „wykonawcą”, ale „wspierającym konsultantem”. Gdy dziecko płacze:
Uspokój emocje. Przytul, powiedz: „Widzę, że jest ci bardzo trudno. To musi być frustrujące”.
Zapewnij, że jesteś obok. „Jestem tu z tobą i pomogę ci przez to przejść, ale nie zrobię tego za ciebie”.
Pomóż rozbić problem na kawałki. „OK, od czego możemy zacząć? Przeczytajmy jeszcze raz polecenie. Co jest pierwszym krokiem?”.
Kieruj pytaniami. „Gdzie w zeszycie lub w podręczniku możecie znaleźć podobne zadanie? Co już wiesz na ten temat?”.
Jeśli dziecko naprawdę nie jest w stanie wykonać zadania, lepszym rozwiązaniem jest napisanie notatki do nauczyciela („Jaś miał duży problem ze zrozumieniem zadania X, proszę o ponowne wyjaśnienie na lekcji”) niż odrobienie go za niego.

Co z upartym nastolatkiem, który na każdą propozycję odpowiada „bez sensu” i przewraca oczami?

Praca z nastolatkiem wymaga zmiany strategii. Kluczowe słowa to autonomia, szacunek i partnerstwo. Nastolatek ma ogromną potrzebę stanowienia o sobie i kwestionowania autorytetów. Wchodzenie w tryb „ja wiem lepiej” to prosta droga do konfliktu.
Z nastolatkiem najlepiej działają negocjacje i wspólne ustalanie zasad. Zamiast narzucać, zaproponuj rozmowę: „Słuchaj, oboje wiemy, że musisz zdać ten egzamin/zaliczyć ten przedmiot. Mnie zależy na tym, żebyś dał/a sobie radę, a tobie pewnie zależy na świętym spokoju. Jak możemy to osiągnąć, żeby wilk był syty i owca cała? Jaki masz na to plan? Czego ode mnie potrzebujesz – wsparcia, ciszy, pomocy w znalezieniu materiałów?”.
Włącz nastolatka w proces decyzyjny. Niech sam zaproponuje godziny nauki i sposób, w jaki będziecie monitorować postępy. Poczucie, że ma realny wpływ na sytuację i jest traktowany jak partner, a nie podwładny, może diametralnie zmienić jego nastawienie.

Jak walczyć z największym wrogiem motywacji, czyli smartfonem?

Zamiast „walczyć”, spróbuj „zarządzać”. Demonizowanie technologii i ciągła walka prowadzą donikąd, bo jest ona stałym elementem życia naszych dzieci. Skuteczniejsze jest wspólne ustalenie zdrowych zasad.
Stwórzcie „rodzinną umowę ekranową”. Usiądźcie razem i spiszcie zasady: kiedy telefony są odkładane (np. podczas posiłków, na godzinę przed snem, w trakcie odrabiania lekcji), gdzie są wtedy przechowywane (np. w specjalnym pudełku w salonie).
Bądź przykładem! Jeśli wymagasz od dziecka odłożenia telefonu, a sam/a co chwilę sprawdzasz powiadomienia, tracisz wiarygodność.
Wykorzystaj technologię na swoją korzyść. Pokaż dziecku aplikacje do nauki języków (Duolingo), kanały popularnonaukowe na YouTube (np. Uwaga! Naukowy Bełkot, SciFun), aplikacje do planowania (Todoist, Trello) czy techniki Pomodoro. Pokaż, że smartfon może być narzędziem rozwoju, a nie tylko pożeraczem czasu.

Podobne wpisy